Koncert o brzasku...
"Cichy kwietniowy dzień ma się ku końcowi. Słońce skryło się za lasem; wiosenny chłód przenika ciało wywołując lekki dreszcz; niebo nabiera ciemniejszej barwy, mrok gęstnieje. Ucichły głosy nielicznych jeszcze ptaków. Nadchodzi godzina nocnych myśliwych: za chwilę wylezie z nory lis, kuna opuści kryjówkę , zaczną latać sowy i puchacze. Właśnie nadleciał jakiś wielki ptak, ale nie puchacz to chyba, bo i większy znacznie, i skrzydłami macha ciężko, z hałasem, nie skrada się cicho jak ten drapieżca nocny. Poruszył jeszcze kilka razy skrzydłami i, usiadłszy na starej sośnie, rozgląda się wokoło, jakgdyby badał okolicę. To głuszec szuka miejsca na nocleg: ale coś bardzo starannie go wyszukuje, bo wciąż się ogląda i ogląda, nasłuchuje, kręci się. Oględziny zadowoliły go widocznie, bo poprawił się na gałęzi, jakgdyby chciał przybrać do snu najwygodniejsze położenie. Wtem nagle kuna, zaczajona nieopodal, nieostrożnie potrąciła gałązkę. Szelest był bardzo cichy, ale czujny ptak go usłyszał: zerwał się, zatrzepotał skrzydłami i znikł w mroku.
Uspokoił się dopiero, odleciawszy dość daleko: znów wybrał sobie drzewo, rozejrzał się i, widocznie zadowolony, wydał parę razy chrapliwy głos, tak zwane „krektanie”.
Oho! To nie byle co! Głuszec zamierza jutro rano dać koncert w lesie i zapowiada o tem. Dlatego tak starannie wybierał sobie miejsce na nocleg. Wartoby się znaleźć gdzieś niedaleko w tym czasie; ale chcąc go usłyszeć , nocować chyba trzeba w lesie, bo głuszec wstaje wcześnie, przed słońcem, i koncertować za dnia nie lubi.
Noce kwietniowe nie należą do krótkich, ale nie ciągną się też zbyt długo. Na wschodzie niebo zaczyna już szarzeć, gwiazdy blakną; ciemność jeszcze nie ustąpiła, ale szary półmrok zaczyna zalewać brzegi lasu. Wewnątrz zato jeszcze prawie zupełnie ciemno. Większość mieszkańców leśnych pogrążona dotąd we śnie. Kos jednak już się obudził i rozpoczął swoje gwizdanie. Drozd zaczyna się odzywać, mały rudzik wita wesołym śpiewem poranek wiosenny. W górze rozlegają się głosy ciągnących z południa kaczek. W gęstwinie szczeknął lis, doganiający zająca, tam znów zabeczała przeciągle sarna, wracająca z pastwiska. Wszystkie te głosy tem silniej odbijają od ogólnej ciszy. Do tego ledwie poczynającego się koncertu wpadł nagle nowy głos, brzmiący jakby klaskanie językiem lub dźwięk, wydawany przez dwa uderzane o siebie suche kije. Klaskanie to zpoczątku nadzwyczaj powolne i ciche tak, że zaledwie daje się uchwycić uchem, stopniowo staje się coraz szybsze i głośniejsze, aż wreszcie przechodzi w przyśpieszony, syczący głos, jaki wydaje nóż lub kosa, pocierane o osełkę. „Szlifowanie” takie kończy się jednym przedłużonym tonem i następnie zaczyna się na nowo.
To głuszec, zgodnie z wczorajszą zapowiedzią, wita poczynający się brzask po swojemu. Śpiewem jego głosu nazwać nie można, zbyt mało bowiem jest melodyjny; tem niemniej jednak posiada jakiś dziwny urok na tle rannego mroku i ciszy. Zachowanie się śpiewaka potęguje jeszcze wrażenie. W niepewnem świetle brzasku widać jego ciemną postać, wielkości indyka, w półcieniu wydającą się znacznie większą. Głuszec roztoczył wachlarzowato wspaniały ogon i porusza nim lekko w takt śpiewu. Szyję ma wyciągniętą, oczy przymknięte z wielkiego przejęcia, a głową kołysze ciągle na prawo i lewo. Skrzydła opuścił na dół i uderza niemi o boki coraz szybciej..."
Kwiecień 2010 roku, mogę uczestniczyć w najpiękniejszym ze spektakli w przyrodzie. Przypominam sobie książkę i rozdział, który tak uważnie czytałem. Tylko ten dźwięk migawki aparatu...
Każdego roku nikną z naszego krajobrazu kolejne tokowiska głuszców...
Polska przyroda kiedyś i dzisiaj, jak wiele straciliśmy.
Oryginalny fragment pochodzi z ksiązki "Nasz las", autor Bohdan Dyakowski. Wydawnictwo M.Arcta w Warszawie, 1931 r.
.
Toki głuszca to jedno z najpiękniejszych misteriów przyrody! Żałuję że nie miałem okazji przeżyć go w Polsce, musiałem udać się aż do Poleskiego Parku Narodowego na Ukrainie. Ale tam jedno z tokowisk znajdowało się kilkaset metrów zaledwie od budynku - siedziby parku ;)
Tak Basiu, wystarczy spojrzeć na Allegro lub dorwać jakiś antykwariat, który prowadzi sprzedaż w sieci. A co tam jeszcze się dzieje, jakie historie!
Ta książka, z której pochodzi cytat, czy jest możliwe ją zdobyć? Koncert głuszca ..., czy kiedykolwiek usłyszę coś takiego ...
Bardzo ładnie .
Głuszce i historie z nimi związane jeszcze nie raz będą gościć na łamach tego portalu, te współczesne również. Niech ten wyszukany przez Przemka tekst będzie dla nich pięknym kontekstem.
Klimat Brackiej w Krakowie,i ..... klimat lasu - piękne,
Bogusiu ja też czuję niedosyt....
Pięknie oddany klimat lasu, poczułam się tak jakbym w tym uczestniczyła. Przemku chcemy jeszcze :)
gdyby nie słowa nie było by tego opisu napisanego prawie 90 lat temu.....słowa to podstawa komunikacji.....a jak umiejętnie postawione obok siebie to mamy piękne opowieści i cudnie malowane obrazy słowem....teraz mamy fotografię, telewizję...kiedyś malowali słowem i to była sztuka!!!
Słowa, słowa... Ja tak nie umiałbym tego opisać. Ale ten tekst powstał prawie 90 lat temu!
czytam i czytam.....kończę i od nowa zaczynam czytanie....pięknie....Przemku jeszcze...czuję niedosyt słów i obrazów..
Gdyby można było przenieść się w czasie i zobaczyć w Puszczy Augustowskiej niedźwiedzia...
Przemek, chyba powinien dostać ksywę 'Lis' (w nawiązaniu do Fox Mulder z Archiwum X, więc nie mylić z T. Lisem, bo się pogniewa... Przemek oczywiście...), bo wyszukuje dla nas z archiwów ładne smaczki. Może warto pomyśleć o osobnym rozdziale na archiwa? Chętnie bym częściej poczytał z gustem wyselekcjonowane doniesienia z przeszłości jak to właśnie potrafi Przemo...
Napisz swój atrtykuł, dodaj zdjęcia i opublikuj na naszej stronie. Zachęcamy Cię do współtworzenia z nami wortalu polskaprzyroda.pl
Dodaj swój artykuł